środa, 15 stycznia 2014

Rozdział 2

*Sehun*

Gdy tylko zadzwonił budzik wiedziałem, że ten dzień nie będzie udany. Nie miałem ochoty ruszać się z mojego łóżka, nie wspominając już o pójściu do szkoły. Wstałem z rezygnacją, poszedłem do łazienki, ubrałem się, wypiłem kilka łyków kawy i ruszyłem do szkoły. Był pochmurny, ale ciepły poranek. Szedłem mokrym chodnikiem, kopiąc co jakiś czas leżące na nim małe kamienie. Kiedy byłem już kilkadziesiąt metrów od szkoły, poczułem na sobie czyjś wzrok. Obejrzałem się przez ramię i zobaczyłem, że po drugiej stronie ulicy, koło samochodu stoi wysoki chłopak. Jego przenikliwe spojrzenie sprawiało, że był trochę przerażający. Odwróciłem głowę i wszedłem do szkoły.


*Kris*

Widziałem go dzisiaj, jak wchodził do szkoły. Jestem ciekawy jak ma na imię. Jestem ciekawy gdzie mieszka. Jestem ciekawy co lubi jeść. Właściwie jestem ciekaw wszystkiego co go dotyczy. Stojąc na korytarzu usłyszałem jak rozmawia z kimś przez telefon.
- Nie, nie mogę. Mówiłem ci wczoraj, że muszę zostać dodatkową godzinę po lekcjach… Dobra, zadzwonię do Ciebie jutro… Na razie.
Skoro musi zostać po lekcjach to myślę, że już dzisiaj się dowiem jak ma na imię.

*Sehun*

Lekcje ciągły się w nieskończoność. Gdy w końcu poszedłem napisać zaległy test z matematyki, okazało się, że dla niektórych uczniów brakuje ławek. Zrobiło się lekkie zamieszanie, bo nauczycielka kazała im przynieść ławki z sali obok. Kiedy skończyłem pisać poczułem, że ten dzień wcale nie jest taki najgorszy. W dość dobrym humorze opuściłem klasę, kierując się w stronę mojej szafki. Podczas próby jej otwarcia, ktoś klepnął mnie w ramię. Odwróciłem się i natychmiast zostałem przyparty do szafek.
- Co do cholery?!
Okazało się, że przede mną jest ten chłopak, którego widziałem rano koło samochodu. Uśmiechał się do mnie. Byłem bardzo zdziwiony, bo nie miałem pojęcia co się właściwie dzieje. Nagle chłopak pochylił się i zaczął mnie całować. Chciałem go odepchnąć, ale on pomyślał o wszystkim i mocno trzymał moje ręce za moimi plecami. Na dodatek był silniejszy ode mnie co nie ułatwiało mi prób wydostania się spod niego. Gdy w końcu przestał, dalej się uśmiechając zapytał:
- Jak masz na imię?
Byłem jeszcze bardziej zszokowany. Jakiś chłopak, którego w ogólnie nie znałem przypierał mnie do szafek, całował a teraz pyta się jak mam na imię?! Co tu się w ogóle dzieje?! Pomyślałem, że to musi być jakiś chory żart. Chłopak wyciągnął dłoń i odgarnął włosy z mojego czoła.
- Zapytałem jak masz na imię? – powtórzył.
- Co to Cie kurwa obchodzi i kim ty jesteś? Nie wiem co to wszystko ma znaczyć, ale to nie jest nawet zabawne. Jestem pewny, że się nie znamy, więc zostaw mnie w spokoju.
Na te słowa chłopak uśmiechnął się jeszcze szerzej. Zacząłem podejrzewać, że może jest chory psychicznie.
- Skoro nie chcesz powiedzieć mi jak masz na imię po dobroci, to spróbujemy porozmawiać w inny sposób.
Chwycił mocniej jedną z moich rąk i wykręcił mi ja boleśnie, tak że musiałem się nachylić. Ból sprawił, że w moich oczach pojawiły się łzy.
- Spytam po raz ostatni. Jak masz na imię?  – mówił wykręcając rękę jeszcze mocniej.
- Sehun kurwa i zostaw mnie ty pomyleńcu. Jesteś popierdolony i powinieneś iść się leczyć – powiedziałem ze złością w głosie.
Chłopak od razu mnie puścił i odsunął się ode mnie. Kiedy się już wyprostowałem, popatrzył na mnie i powiedział:
- Miło mi Cię poznać, Sehun.

Odwrócił się i wyszedł ze szkoły. Stałem nieruchomo jeszcze przez chwilę. Kiedy teoretycznie otrząsnąłem się z szoku, jaki ta dziwna sytuacja u mnie wywołała, odłożyłem kilka podręczników do szafki i szybko opuściłem budynek szkoły. Moje przeczucie rano okazało się trafne. Tego dnia z pewnością nie mogę zaliczyć do udanych. Byłem wściekły. Nie wiem co to był za chłopak. Nie mam pojęcia o co mu chodziło. Wiem tylko, że nigdy więcej nie chce go widzieć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz